Logo

JAK ŻYĆ Z „NIEOKRZESANYMI”?

JAK ŻYĆ Z „NIEOKRZESANYMI”?

Kto kiedykolwiek podarował znajomym słoiczek marynowanych grzybów z własnego zbioru i nigdy nie dowiedział się od nich, jak im smakowały… (E. Woydyłło, „Ludzie, ludzie…”, Wydawnictwo Literackie Sp.  z o.o. 2019) winien domyślać się o kim będzie ten wpis.

 

Będzie o ludziach bez ogłady lub, jak też się mówi, bez kindersztuby. Niezależnie od tego, czy są ekstrawertyczni czy introwertyczni, mają poczucie humoru czy są go pozbawieni, są psychicznie zrównoważeni czy nie, w relacjach z innymi brakuje im czegoś w rodzaju wzajemności, a może po prostu wychowania – to ponownie cytat z książki Pani Ewy Woydyłło. Określa ich ona dość wymownie i interesująco jako „nieokrzesanych”.

 

Sądzę, że każdy z nas trafił kiedyś (lub stale trafia) na takiego „nieokrzesanego”, a niekiedy sam nim bywa. Cóż jesteśmy tylko ludźmi, aczkolwiek istnieje olbrzymia różnica pomiędzy byciem, a bywaniem „nieokrzesanym”. Każdemu zdarzyć się, bowiem może gorszy dzień, słabsza chwila lub nienajlepsze samopoczucie, które wpłyną na nasze zachowanie w stosunku do otoczenia. Nie będziemy wówczas jak zwykle uprzejmi i pomocni – mimo, że co innego leży w naszej naturze. Gdy zdarzy nam się jednak postąpić niewłaściwie użyjemy magicznego „przepraszam”.

 

Są jednakże na świecie ludzie, którzy zdają się nie dostrzegać uczuć i potrzeb innych, nie tylko bliskich, ale również nieznajomych napotykanych w różnych codziennych sytuacjach. I nie chodzi o wyłącznie mocno zaawansowane formy „nieokrzesania”, tzn. tych, których nazywamy gburami, chamami a nawet prostakami. Ci prawdopodobnie nigdy nie będą liczyć się ze swoim zachowaniem i odczuciami otoczenia. Są skrajnie nieempatyczni i uprzejmość jest dla nich zbędnym balastem. Mamy jednak czasem do czynienia także z ludźmi po prostu nietaktownymi (lub mało taktownymi), niezbyt uprzejmymi, albo  zwyczajnie nieobytymi. To ludzie, którzy z jednej strony zaproszą nas do restauracji na obiad, ale w momencie regulowania rachunku będą udawać, że nie mają portfela. To tacy, którzy przepuszczą przodem starszą od siebie osobę wchodząc do autobusu, po czym niezwłocznie zajmą ostatnie wolne miejsce siedzące. Tacy, którzy pójdą do teatru (bo tak wypada), ale wybiorą się do niego w swetrze i będą żuć gumę w trakcie spektaklu; na bankiet przyjdą elegancko ubrani, po czym w trakcie poczęstunku będą rozpychać się łokciami przy szwedzkim stole. Wreszcie tacy, którzy nie otwierają i nie dziękują za prezenty, a co gorsza potrafią skwitować, że otrzymane podarunki nie są im do niczego potrzebne.  Cóż, przykładów można wyliczać wiele. Niestety też zwracanie uwagi takim osobom może grozić atakiem słownym lub totalną ignorancją (szczególnie, gdy dzieje się to w przestrzeni publicznej).

 

Co więcej, taki „nieokrzesany” często będzie narzekał na zachowanie innych, nie dostrzegając błędów w swoim postępowaniu. Można wręcz odczuć, że w ogóle nie obchodzi go jak odbiera go otoczenie. Wydaje się nie dostrzegać, że zrobił coś wbrew powszechnym normom i raczej nigdy nie przeprasza. Zwyczajnie lekceważy obowiązujące zasady i zupełnie nie rozumie, że warto czasem zrobić coś dla innych.  

 

Warto przy tym podkreślić, iż takie zachowania i opisywane „nieobycie” nie dotyczy wyłącznie znajomości dobrych manier, czyli pewnych reguł współżycia z ludźmi, ale również – jak wskazała Pani Woydyłlo – poczucia wzajemności w relacjach z innymi ludźmi. Człowiek rozumiejący, że relacje międzyludzkie warto budować na życzliwości i uprzejmości, otworzy otrzymany z okazji imienin prezent i za niego podziękuje, nawet jeśli nie przypadł mu za bardzo do gustu. Doceni tym samym, że obdarowujący postarał się i uzna, że chciał sprawić mu przyjemność. Niekiedy naturalnie może zdarzyć się też tak, że wielokrotne ignorowanie czyiś dobrych intencji (tj. od wielu lat prezenty, które komuś przekazujemy nie są w żaden sposób „doceniane”), że niejako w ramach „wzajemności” dostosujemy się i przestaniemy reagować uprzejmie na podarunki, które otrzymujemy o takiej osoby. Jesteśmy tylko ludźmi, co nie zmienia faktu, że warto podjąć wysiłek, aby taką sytuację unormować. W końcu człowiek uprzejmy i życzliwy jest otwarty na sprawy bliźnich. Życzliwość charakteryzuje człowieka wrażliwego i chętnego do pomocy innym. Edward Pietkiewicz nazywa ją: przychylnym ustosunkowaniem się do innego człowieka, wczucie się w jego sytuację i pragnienie okazania pomocy. To kwintesencja „okrzesania”.

 

Od dziecka wychowywanie odnosi się do wyjaśniania i zwracania uwagi na różnorodne istotne normy i cywilizowane reguły współżycia – jak pisze Pani Woydyłło. Uczymy się także w życiu dorosłym, szczególnie dzięki naszym bliskim. W gruncie rzeczy życie w rodzinie i w ogóle każdej społeczności jest jedną długą lekcją dostosowywania się do wymagań i oczekiwań otoczenia oraz ciągłym procesem korygowania nagannych nawyków czy manier. Jeżeli pomimo próśb i uwag nie następują pożądane zmiany, między ludźmi narastają frustracje, przykrości, urazy (E. Woydyłło).  Dlatego też pracę nad „okrzesaniem” należy rozpocząć od siebie, zdobyć na autorefleksję i obserwować reakcje na nasze postępowanie, tak by maksymalnie ograniczać różne akty nieokrzesania, mając na uwadze, że: zasada wzajemności najlepiej podtrzymuje dobre relacje, a przy okazji podnoszeniu poziomu kultury w tych relacjach (E. Woydyłło).

 

 

 

Podobne wpisy

JAK POSTĘPOWAĆ W RELACJACH DAMSKO-MĘSKICH?

JAK POSTĘPOWAĆ W RELACJACH DAMSKO-MĘSKICH?

Kiedyś, dawno temu, kobieta znajdowała się wyraźnie na drugim planie. Nic też dziwnego, że małżonkowie zwracali się do Boga z prośbą o synów. Żona musiała być posłuszna mężowi i wykazywać się umiejętnością prowadzenia gospodarstwa domowego. Jej obowiązkiem było również przygotowanie córek do przyszłej roli żony. Uczyła więc swoje pociechy jak być dobrą gospodynią…
Więcej...

Ostatnio dodane komentarze