Logo

„TAK-owanie” – wypada czy nie wypada?

„TAK-owanie” – wypada czy nie wypada?

Wśród językowych manii

jest jedna dość plugawa:

żeby na końcu zdań

i bezmyślnie "tak?" dodawać.  

W tym sensu, mój Rodaku, brak.

Wyplenić "tak?" winieneś, tak?

/Michał Rusinek/


Osoba Pana Michała Rusinka pojawiła się już na goodmanners.pl (wpis: Witam czy NIE witam Szanowną Panią/Szanownego Pana?), a tym razem powraca w związku z modą (manierą?) na „TAK-owanie”, albo w innym ujęciu - przypadkowe i sporadyczne mówienie „TAK” na końcu zdania. W sondażu gazeta.pl 93% osób uznało, że takie zakończenie wypowiedzi je denerwuje. Jesteście podobnego czy odmiennego zdania?

Wydawać by się mogło – cóż takiego etykieta ma do słowa „tak”, ale przecież dobre maniery to także grzeczność językowa, mówienie z szacunkiem, kulturalnie, prawda? No właśnie – prawda? To drugie często wtrącane na zakończenie, szczególnie pytania, sformułowanie. Językoznawca prof. Małgorzata Marcjanik uważa, że intencją kogoś kto coś stwierdza a ponadto używa „prawda” wcale nie jest ustalenie prawdy, a jedynie podtrzymanie kontaktu w trakcie prowadzonej rozmowy. Ot takie uzupełnienie wypowiedzi, które niestety może zostać potraktowane jako niegrzeczne. Bo czy za pomocą takiego „prawda” nie sprawiamy wrażenia, że w naszym odczuciu druga strona czegoś nie rozumie?

A wracając do „tak-owania”, dosyć ciekawie podszedł do sprawy inny znawca języka polskiego dr Artur Czesak. Jego zdaniem Polska jest podzielona na tych, którym "tak" kojarzy się pozytywnie i z „wielkim światem” oraz tych, którzy traktują je pejoratywnie, jako sformułowanie co najwyżej „półinteligenckie”. „Tak” jako takie nie jest błędem, natomiast jego nadużywanie oraz kreowanie swego rodzaju mody na „tak-owanie” można potraktować negatywnie. Bowiem, gdy nasz rozmówca żąda potwierdzenia czegoś oczywistego, albo wyraża za pomocą „tak” opinię, z którą się po prostu nie zgadzamy, to nie są to okoliczności kulturalnej rozmowy. Z drugiej strony „tak-owanie” może być sposobem na dodawanie sobie odwagi, ponieważ gdy czujemy się pewni siebie raczej nie potrzebujemy dodatkowego potwierdzenia tego co mówimy. Ale czy jesteśmy w stanie stosować je świadomie, czy też dzieje się to zupełnie poza naszą kontrolą? Niektórzy ponoć „tak-ują” rozmyślnie, chcąc uzyskać od rozmówcy zapewnienie, że podąża on za ich tokiem rozumowania…

Innym interesującym wątkiem „tak-owania” jest teza wskazująca, iż jest ono domeną pewnych środowisk i grup zawodowych. Podobno upodobali je sobie szczególnie specjaliści do spraw marketingu, aby co nieco „urabiać” klienta i zachęcać go do przytakiwania, a w konsekwencji osiągnąć cel - sprzedaż. Osobiście wydaje mi się, że bez względu na to czym się zajmujemy czasem mimochodem w naszych wypowiedziach gości jakieś „tak” albo „prawda”.

Trudno jest zatem doszukiwać się na siłę problemu, gdy „tak” jest sporadyczne, rzadkie i wyjątkowe, ale kiedy pojawia się na zakończenie każdego wypowiedzianego zadnia może budzić obiekcje. Bo gdy ktoś pyta: Zwracasz uwagę na dobre maniery w kontaktach służbowych, tak? – to, czy ma co do tego wątpliwości i oczekuje potwierdzenia, czy też chce narzucić nam taka perspektywę patrzenia na świat?

Znakomicie problem „tak-owania” podsumował Wojciech Mann, który uważa, że używanie "tak" na końcu każdego zdania jest bezsensowne. Powiedział, iż zdarzało mu się reagować na "tak" spokojnie i w sposób wyważony, ale być może kiedyś posunie się jednak do tego, że gdy ktoś oznajmi: Boli mnie noga, tak, to odpowie: To nie moja noga. Albo na: Ładna dziś pogoda, tak, powie: Jest paskudna.

I wskazówka ode mnie - nie bądźmy przekonani, że jeśli nikt się nie obraził na nasze „tak-owanie”, nie dając nam tego wprost do zrozumienia, to znaczy, że dochowaliśmy dobrych manier. Pamiętajmy, bowiem, że kulturalny człowiek nie ma w zwyczaju zwracania uwagi innym na brak kindersztubty…

 

PS. A na facebooku „TAK-owanie” ma nawet własną stronę (choć nie do końca zgodną z istotą "goodmanners"). Zainteresowani mogą kliknąć TUTAJ.

Podobne wpisy

Ostatnio dodane komentarze