Logo

Rozprawa o damskiej garderobie – cz. 1

Rozprawa o damskiej garderobie – cz. 1

Damska garderoba potrafi skrywać w sobie wiele całkiem zwykłych, ale i niezwykłych rzeczy. Czasem jest większa, a czasem mniejsza – nie wszystkie z nas lubią bowiem kupowanie, inne z kolei nie potrafią rozstać się z nawet najstarszymi ubraniami. Cóż, „o ile ubrania niekoniecznie czynią kobietę, to zdecydowanie wywierają silny wpływ na jej pewność siebie, co jak sądzę, właśnie czyni kobietę” (Mary Kate Ash), zatem słuszne wydało mi się założenie, że stroje Pań godne są całej rozprawy.

 

Rozprawy, którą rozpocznie artykuł o żakiecie – podstawowym, bardzo istotnym, a wręcz kluczowym składniku kobiecej garderoby, który osobiście darzę niezwykłym uczuciem – po prostu go ubóstwiam. W nawiązaniu do mojej deklaracji dotyczącej zmierzenia się z trudnym zagadnieniem elegancji w kobiecym wydaniu nadszedł czas na podejście do tematu pierwszego z jej składników.

 

Naturalnie jestem w stanie wyobrazić sobie i zrozumieć, iż dla części Pań żakiet to po prostu nuda, element ubioru kojarzący się wyłącznie ze służbowym uniformem, bądź gorzej z czasami szkolnymi. Może być też postrzegany jako taki zwyczajny element garderoby, bez którego trudno sobie poradzić, ale też nie ma w nim nic wyjątkowego, żadnego „wow”. Trzecia opcja, która przychodzi mi na myśl, i jest mi najbliższa, to podejście wskazujące na niezwykłą rolę żakietu jako absolutnej, bezdyskusyjnej i zdecydowanie uniwersalnej bazy stroju służbowego, oficjalnego, ale i codziennego. Bo żakiet jest idealny w ciągu całego dnia – od rana do wieczora – wszystko to kwestia dodatków.

Żakiet to taki „klasyk gatunku”, ważny w różnych sytuacjach, gdyż bardzo często pierwszy rzuca się w oczy – chociażby, gdy pracujemy za biurkiem (czasem nosimy po prostu dżinsy, ale równoważy je elegancja żakietu). To także odpowiednik męskiej marynarki. Ponoć to właśnie mężczyźni jako pierwsi odkryli rolę i wagę stroju noszonego w pracy i dlatego zaczęli nosić garnitury. A sama historia kobiecej marynarki sięga jeszcze XIX wieku, czasów gdy stanowiła uzupełnienie sukni wieczorowej. Dopiero z czasem zaczęła pełnić bardziej praktyczną rolę, ponieważ weszła do użycia w zastępstwie płaszcza, jako okrycie wierzchnie. Co ciekawe, bardzo długo żakiet traktowany był jako strój sportowy a nie klasyczny elegancki ubiór i nazywany był długo żakietem spacerowym.

Dzisiejszy żakiet to znakomita baza ubioru, nieodłączny element damskiej szafy, w połączniu z nr 2 lub 3 z mojej subiektywnej listy składników damskiej garderoby, które pozwalają realizować marzenie o elegancji, tworzy tzw. kostium. Aby był naprawdę uniwersalny i mógł być wykorzystywany przez lata, swym fasonem i wyglądem winien nas wspierać, a nie przyćmiewać. Prosty, dobrze dobrany żakiet czyni bowiem cuda, gwarantuje nie tylko nienaganny wygląd i modeluje sylwetkę, ale także pozwala budować pewność siebie i profesjonalny wizerunek.  Najodpowiedniejszy jest zatem żakiet klasyczny, zwykle jednobarwny, jednorzędowy, stonowany model, z dobrze zaznaczoną talią i niezbyt szerokimi klapami z naturalnej tkaniny (np. wełny, bawełny). Fasony bardziej ekstrawaganckie nie są co do zasady złe, ale mogą szybko stać się niemodne, częściej mogą nie pasować do okazji i zwyczajnie mogą się nam znudzić. Cytując J. Turbasę dobre wychowanie wyniesione z domu okazje się prawdziwym skarbem. Później bardzo trudno jest nadrobić braki, opanować sztukę owijania rzeczywistości w bawełnę i pojąć, że niegrzeczność i pretensjonalność oznaczają słabość. Luki w galanterii potrafią być większe niż dziury w szwajcarskim serze.

 

Klasyczne kolory żakietów ułatwiające dobieranie dodatków to:

Po pierwsze, GRANATOWY – mój ukochany kolor i zdecydowany faworyt (wobec, którego jestem chyba całkowicie bezkrytyczna). Kolor prestiżu, profesjonalizmu, szacunku, zaufania, Być może czasem budzi pewne „szkolne” skojarzenia, ale można sobie przecież z nimi radzić (unikając zestawień z bielą i zastępując je beżem, co daje efekt wyjątkowej elegancji).

Po drugie, CZARNY – Panie nie mają takich problemów z czarnym żakietem jak Panowie z czarnym garniturem (który raczej nie powinien być czarny). To kolor dosyć neutralny, umożliwiający  proste komponowanie z innymi elementami. Jest ponadczasowy  (jak mała czarna) i ponoć też wyszczupla (a to jest „wow”).

Po trzecie, SZARY – również dosyć neutralny, będący dobrym tłem dla innych barw. Kolor umiarkowania i zaufania.

 

Z moich doświadczeń wynika, że niego noszenie budzi niekiedy pewną wątpliwość – czy bowiem Panie, podobnie jak Panowie winny pamiętać o zapinaniu go w określony sposób i w określonych sytuacjach? Otóż, etykieta nie jest w tym wypadku tak jednoznaczna i nie daje tak wyraźnych wskazówek, jak w przypadku męskiego garnituru, ale zaleca aby w sytuacjach oficjalnych żakiet pozostawał zapięty. Ja dodałabym, że dla własnego komfortu (i korzystnego wyglądu) – siadając warto pamiętać o jego rozpięciu.

 

Na podsumowanie ponownie pozwolę sobie na zacytowanie słów J. Turbasy - to prawdziwa sztuka tak przemawiać językiem ubioru, by być niewidocznym, a zauważonym oraz Yves Saint Laurent Ważny jest styl, nie moda. Moda przychodzi przemija, ale styl trwa wiecznie….

 

Zatem powodzenia!

 

 

PS. Zapraszam do galerii – takie dobre klasyczne praktyki w trzech klasycznych kolorach.

Podobne wpisy

Ostatnio dodane komentarze