Kiedy dobre maniery bywają złe?!
Jesteś właśnie w restauracji, nieszczególnie wyszukanej. W menu dominują tradycyjne polskie potrawy, w tym sporo dań mącznych: wszelakie kluski, kopytka, pierożki, itd. Goście przy stolikach wkoło takie też dania smakują. Jedni jedzą używając noża i widelca, inni tylko widelca. Więc jak to jest z tymi manierami?
Gdy myślę maniery, właściwie spontanicznie pojawia się w mojej głowie hasło „dobre”. Dla mnie, osobiście, maniery mogą być chyba jedynie dobre. Z drugiej strony dostrzegam bowiem po prostu zachowania złe, choć naturalnie kluczowe jest słowo „dostrzegam”, inaczej „obserwuję”. Dlaczego? Albowiem złych postaw nie piętnuję, a raczej zgodnie z ideą goodmanners.pl wyjaśniam i kibicuję tym dobrym.
Jednakże, dążąc do zachowania obiektywizmu (pomimo mojej bezrefleksyjnej fascynacji savoir-vivre) zmuszona jestem zauważyć, że mawia się czasem także o złych manierach. To prawdopodobnie dość skomplikowany wywód, ale skłonił mnie do przemyślenia następującego problemu – kiedy dobre maniery bywają postrzegane jako złe? Innymi słowy czy jest możliwe, aby w naszym otoczeniu ludzie postępujący zgodnie z regułami dobrego wychowania byli postrzegani jako wychowani źle? Odpowiedź jest prosta – tak, czasem tak bywa. A oto skrócone zestawienie opisujących wskazany problem okoliczności.
BYWAM W OGÓLE, JESTEM WŚRÓD LUDZI
Pierwszy punkt w zakresie ogólnej sztuki bycia i obycia, to według mnie powitania. Sporo wątpliwości budzi przede wszystkim podawanie dłoni, szczególnie w sytuacjach towarzyskich pomiędzy mężczyznami i kobietami. Panowie zwykli witać się takim gestem z innymi mężczyznami, a będąc w grupie mężczyzn i kobiet, pomijając podawanie dłoni Paniom. Najczęściej spotykam się z negatywnym odbiorem takiego zachowania przez kobiety, które niestety zapominają (nie mają świadomości), iż w takiej sytuacji to po ich stronie leży inicjatywa. Kobieta w sytuacji towarzyskiej (gdy płeć ma znaczenie) decyduje, czy chce lub nie chce podać ręki mężczyźnie. Wprawdzie domyślam się, że i nie wszyscy Panowie o tym wiedzą, ale Panie nie powinny mieć im za złe pominięcia takiego gestu.
A zatem jak mężczyzna winien się zachować? Gdy wkracza do niedużej grupy kobiet i mężczyzn powinien skierować do wszystkich słowne powitanie, a następnie zwrócić się w stronę dam i spróbować „wyczuć” (wiem – to trudne), czy są zainteresowane podaniem im dłoni. Jeśli dostrzeże, że nie, jak najbardziej poprawnie postąpi witając się z mężczyznami tak jak zwykle. Panie wówczas nie mają podstaw do negatywnego postrzegania takiego dżentelmena.
Ponadto, gdy już kobieta jest zainteresowana podaniem ręki, a ma na dłoni rękawiczkę (np. jest na świeżym powietrzu, bądź na balu w sukni wieczorowej wyposażonej w długie rękawiczki) nie jest zobligowana do jej zdejmowania. Wiem, że taka okoliczność budzi często wątpliwości.
Analogicznie w sytuacjach towarzyskich dama siedząca za stołem nie musi wstawać, gdy ktoś kieruje się w jej stronę z gestem powitania. Może siedząc wyciągnąć dłoń. Byłabym jednakże ostrożna w sytuacji, gdy podchodzi do niej dużo starszy mężczyzna. Wówczas, wedle osobistego przekonania, reguła wieku może okazać się ważniejsza nić płeć. Warto mieć również na uwadze, że gdy już rozpoczęliśmy jedzenie w dobrym tonie nie będzie podawanie dłoni.
Z kolei przechodząc od kwestii towarzyskich do służbowych naczelna trudność to rozróżnienie zasad etykiety towarzyskiej i biznesowej. Najczęściej bowiem wiele problemów mamy z całkowitym pominięciem kwestii płci i wieku w pracy, a w konsekwencji poddanie się suchym regułom opartym o rangę/stanowisko. Jest to szczególnie problematyczne, gdy szef respektuje zasady towarzyskie i przyzwyczaja swoje pracownice do specyficznych, nazwę je szarmanckimi, zachowań. Np. przepuszcza przodem w drzwiach, całuje w ręce, jako pierwszy wypowiada „Dzień dobry” widząc kobietę na korytarzu. Takie postępowanie powoduje, iż kobieta-pracownik traktująca swojego zwierzchnika zgodnie z zasadami etykiety biznesu może być uznana za źle wychowaną. Idąc dalej, gdy zauważymy w firmie szeregowego pracownika płci damskiej, który przepuszcza przodem w drzwiach wyższego rangą mężczyznę lub ustępuje mu miejsca przy stole będziemy prawdopodobnie zdziwieni i skonsternowani. W związku z naszym przywiązaniem do tradycyjnej roli mężczyzny względem kobiety zwykliśmy zapominać, iż w sytuacjach zawodowych płeć nie ma znaczenia, a liczy się zajmowane stanowisko. Zapraszam przy okazji do poczytania starszego artykułu: ETYKIETA CZŁOWIEKA PRACUJĄCEGO.
„BYWAM”, JADAM W RESTAURACJI I NA PRZYJĘCIACH
Taka sytuacja może sprzyjać odbieraniu nas jako ludzi ze złymi manierami. Rzadko bowiem dopuszczamy, że wyrazem dobrych manier będzie mężczyzna wchodzący jako pierwszy, przed swoją towarzyszką kobietą, do restauracji i nie przepuszczający jej przodem w drzwiach. A zgodnie z etykietą mężczyzna, który zaprosił swoją partnerkę na obiad, kolację, itp., winien pierwszy wkroczyć na miejsce, gdyż jako osoba zapraszająca wskaże jej wybrane miejsce (zarezerwowane z wyprzedzeniem lub wybrane ad hoc). Nie oznacza to naturalnie, że mężczyzna nie jest zobligowany do wsparcia kobiety we wchodzeniu do restauracji. On czyni to pierwszy, ale może pomóc towarzyszce przytrzymując drzwi. Powszechnie takie zachowanie może zostać potraktowane jednakże jako niepoprawne.
Następnie, gdy już jemy również mogą pojawić się wątpliwości co do naszych manier. Generalnie przyjmujemy, że dobrze wychowany człowiek jada danie główne nożem i widelcem. Spożywanie posiłków za pomocą samego widelca jest raczej wyrazem braku znajomości zasad etykiety stołowej. Natomiast opisywane we wstępie potrawy mączne możemy spożywać właśnie za pomocą samego widelca. Co więcej, także ziemniaki możemy jest jeść bez noża (naturalnie, gdy są przygotowane w odpowiedniej umożliwiającej to formie).
Kolejna kwestia, to gdy jemy na przyjęciu zasiadanym. Mamy wyznaczone miejsce przy stole i zazwyczaj sąsiadów po prawej i lewej stronie oraz naprzeciwko (po drugiej stronie stołu). W takiej sytuacji może pojawić się wątpliwość jak winniśmy postąpić, gdy będziemy chcieli sięgnąć po półmisek z jakąś przystawką i się nią poczęstować. Czy należy bowiem po prostu skorzystać z okazji, czy też wypada zapytać wszystkich wkoło, czy również mają ochotę na daną przekąskę? Otóż, etykieta podpowiada, że właściwe jest skierowanie takiego zapytania do osoby z prawej i lewej strony. Nie musimy „martwić” się o gości naprzeciwko, gdyż nie podaje się półmisków przez stół. Natomiast postępowanie zgodnie z zasadami w takich okolicznościach może narazić nas na negatywny odbiór, zwłaszcza przez osoby po drugiej stronie stołu.
Wreszcie, gdyby ktoś organizujący przyjęcie zapragnął zaprosić nas z towarzyszem/towarzyszką, a następnie rozdzielił przy stole, tzn. umiejscowił w odległych od siebie miejscach, prawdopodobnie nie spotkałoby się to z naszym zrozumieniem. Natomiast po stronie gospodarza świadczyłoby to zwyczajnie o wierności zasadom: precedencji i alternacji. Już wyjaśniam - ze względu na precedencję goście ze względu na swoją rangę (towarzysko: wiek i płeć) są usadzani kolejno po prawej i lewej ręce gospodarza i gospodyni. Jednocześnie z powodu reguły alternacji kobiety i mężczyźni zajmują miejsca naprzemiennie, a dodatkowo praktyką jest rozsadzanie par, by zapewnić gościom możliwość konwersacji w szerszym gronie, a nie tylko z własnym towarzyszem/towarzyszką. Szerzej o zaproszeniach: DOSTAŁEŚ ZAPROSZENIE? D.U.P.A.
I na koniec kwestii „bywania” poruszę zagadnienie zapraszania. Niezrozumiałą bowiem dla mnie praktyką jest kierowanie przez zapraszających na różnorodne wydarzenia (w tym gale, seminaria i konferencje, często zakończone przyjęciami) papierowych zaproszeń opatrzonych osobistym odręcznym podpisem. Ogólne wskazanie etykiety jest natomiast następujące – zaproszeń nie podpisujemy, gdyż zawierają one w swej treści informację na temat tego kto i kogo zaprasza. Na marginesie – warto wyróżnić w tym zakresie zaproszenia ślubne, o czym pisałam w artykule STO LAT MŁODEJ PARZE. Konkludując, dość częsta praktyka podpisywania zaproszeń może powodować, iż brak podpisu będzie potraktowany jako objaw złych manier.
Jak widać etykieta ma całkiem sporo różnorodnych zawiłości i pomimo jej zbawiennej, ułatwiającej życie – według mnie – roli powszechnie może być różnie stosowana i odbierana. Mam zatem następujący pomysł – zacznijmy od siebie i dbajmy o własne dobre (a nie „złe” maniery), wówczas będziemy stanowić dobrą wskazówkę dla innych, niekoniecznie przekonanych co do tego jak postępować.
To nie cezura „wypada-nie wypada”, a dochowanie szacunku względem innych winno być podstawą. Jakkolwiek trywialnie to nie zabrzmi.
Fot. http://www.gratisography.com/
Ostatnio dodane komentarze