Bąbelkowa legenda
„Piję gwiazdy” – tak ponoć powiedział o tym trunku benedyktyński mnich Pierre Perignon kosztując go po raz pierwszy. Uwielbiał go Ludwik XIV, na którego dworze przelewano go hektolitrami. Napoleon Bonaparte mawiał, że: „jeśli wygrywasz, zasługujesz na niego, jeśli przegrywasz, zwyczajnie go potrzebujesz”. A Marylin Monroe popijała nim frytki…
Cóż to za trunek? Szampan naturalnie! Uznałam, że to znakomity temat na chwilę przez Sylwestrową Nocą, bez względu na planowane okoliczności i miejsce „świętowania”. W moim odczuciu nieważne, czy spędzamy go w domu pod ciepłym kocem, na tzw. „domówce”, czy też na wielkim balu, albowiem kosztowanie szampana (a może częściej wina musującego) to swego rodzaju tradycja. Co zatem o szampanie warto wiedzieć?
Przede wszystkim rozpocznijmy od tego, że SZAMPAN I WINO MUSUJĄCE TO NIE TO SAMO. Owszem są to wina, aczkolwiek różniące się istotnie, choć ich wspólnym mianownikiem są bezdyskusyjnie bąbelki. Trzy kluczowe kwestie to:
#1
Prawdziwy szampan (z nazwą zastrzeżoną w 1911 r.) to ten pochodzący z regionu Szampanii we Francji (wysuniętego najbardziej na północ francuskiego regionu winiarskiego) i produkowany metodą szampańską (funkcjonującą pod taka nazwą w Unii Europejskiej).
#2
Prawdziwy szampan to ten produkowany wyłącznie z 3 szczepów winogron: pinot noir, pinot meunier i chardonnay.
#3
Prawdziwy szampan to ten wytwarzany tradycyjnymi metodami pozbawionymi sztucznego nasycania dwutlenkiem węgla (CO2 winien uwalniać się na skutek naturalnego procesu dojrzewania wina w butelkach).
Wino musujące z kolei takich warunków zwyczajnie nie spełnia. Owszem ma bąbelki, ale zwykle powstają one na skutek sztucznego nasycania go dwutlenkiem węgla, albo poprzez ulepszanie za pomocą cukru lub sztucznych dodatków. Ponadto druga fermentacja w przypadku wina musującego zachodzi zazwyczaj w olbrzymich zbiornikach a nie w butelkach.
Naturalnie wielu producentów spoza Szampanii umieszcza na etykietach swoich produktów nazwę champagne, ale wcale nie oznacza to, że mamy do czynienia z szampanem. Takie wina musujące są zwykle znacznie tańsze od szampana, choć nie zawsze gorsze. Na przykład włoskie prosecco, czy hiszpańskie wina cava (w rodzaju Codorniu czy Freixenet) są bardzo smaczne, a tak mocno nie nadwyrężają domowego budżetu. Prawdziwy szampan jest niestety drogi, niekiedy bardzo drogi… Najdroższe „bąbelki” na świecie kosztują ponoć niemal 2 mln USD m.in. za sprawą specjalnie zaprojektowanej butelki wysadzanej złotem i diamentami.
Co w takim razie warto wiedzieć poza istotnymi cechami odróżniającymi szampana od win musujących? Może co nieco o SERWOWANIU SZAMPANA?
Otóż, podaje się go mocno schłodzonego w temperaturze 6-8 stopni Celsjusza. Najlepiej w wysokich i wąskich kieliszkach nazywanych fletami do ¾ ich wysokości, które pozwolą najlepiej wydobyć jego niezwykły bukiet i aromat. Jednocześnie lepiej zrezygnować z szerokich płaskich kieliszków, które również służą do podawania tego trunku, gdyż mogą ograniczyć jego niezwykłe walory. Sposób uwalniania olbrzymiej ilości drobnych bąbelków nie będzie wówczas tak efektowny i nie dostarczy tak wielu doznań smakowych.
Istotne jest także to, aby prawidłowo poradzić sobie z otworzeniem szampana. Wg znawcy win Kevina Zraly należy postępować następująco:
- Usuwamy metalową folię wokół szyjki.
- Chwytamy butelkę w ten sposób, że jedna ręka obejmuje korek i to aż do momentu, w którym korek nie wydostanie się w całości na zewnątrz (wiem, że to brzmi dziwnie, ale jest to bardzo ważne).
- Rozplątujemy drucianą plecionkę wokół korka – możemy pozostawić ją na korku lub delikatnie ściągnąć.
- Korek przykrywamy serwetką (lub chusteczką) – jeśli korek nam wyskoczy, zatrzyma się bezpiecznie na serwetce, a nie na ścianie czy w oku jednego ze współbiesiadników.
- A teraz już delikatnie wyjmujemy korek, przekręcając go w jedną stronę, zaś butelkę w drugą. Chodzi o to, by korek wyszedł sam z butelki, a nie wyskoczył z głośnym hukiem, wypuszczając mnóstwo piany. Może to być zabawne, ale samemu szampanowi przyniesie więcej szkody niż pożytku. Jeżeli pozwolimy, żeby korek wyskoczył, stracimy w ten sposób sporo CO2, który przecież nadaje mu musujący charakter. A jeśli otworzymy butelkę w sposób opisany powyżej, można pozostawić ją otwarta nawet kilka godzin przez przybyciem gości – nie tracąc ani jednego bąbelka.
A gdy już otworzymy szampana pamiętajmy, że to wyjątkowy trunek, albowiem znakomicie pasuje o każdej porze dnia i do każdego dania. Można podawać go jako aperitif a także jako wino deserowe. Po prostu ideał! Jak mawiała Marlena Dietrich szampan sprawia, że każdy dzień wydaje się być niedzielą.
Z kolei historycznie szampan kojarzy się z wieloma interesującymi anegdotami, natomiast ja chciałabym przypomnieć krótko historię człowieka, który ujarzmił musujące bąbelki. Był to Pierre Perignion – benedyktyński mnich, który podobno przez 50 lat próbował okiełznać ten trunek. Jemu właśnie zawdzięczamy odkrycie prostego połączenia – grubego szkła oraz korka zabezpieczonego sznurkiem konopnym, które pozwoliło zamknąć szampana skutecznie w butelce. Wcześniej bowiem (jeszcze w XVII w.) jego produkcja wymagała swego rodzaju odwagi, gdyż gdy drożdże przestawały fermentować zimą, budziły się na wiosnę, a butelki po prostu eksplodowały, nierzadko raniąc winiarzy.
Później szampan miał wielu orędowników i promotorów, w tym wiele kobiet. Słynna Madame de Pompadour z dworu Ludwika XV mawiała, że to jedyny alkohol po wypiciu, którego kobieta pozostaje tak samo piękna jak przed. A madame de Parabere powiedziała, że to jedyny trunek, dzięki któremu błyszczą oczy, a twarz oblewa się rumieńcem.
Czyż powyższe stwierdzenia nie usprawiedliwiają kosztowania szampana…?!
PS. A wiecie ile bąbelków znajduje się w butelce szampana? Według naukowca Billa Lembecka jest ich ok. 49 000 000!!!
Ostatnio dodane komentarze