Mały czarny (damski) przedmiot pożądania…
„Mały czarny” przedmiot… niezwykle elegancki, niezobowiązujący, bezpretensjonalny, ponadczasowy, uniwersalny – po prostu idealny. Zdobyty raz (no może dwa, trzy razy lub więcej) może służyć tygodniami, miesiącami, latami. Ten datowany na 1926 rok wynalazek to z jednej strony niezbędne wyposażenie, z drugiej cel niekiedy długich i uporczywych poszukiwań, a ponad wszystko absolutny przedmiot pożądania…
….kobiet naturalnie. A mowa o petite robe noire [tłum. małej czarnej sukience], która jest bezdyskusyjną kwintesencja stylu i szyku (chyba, że same odbierzemy jej klasę – więcej w artykule: Dziewczyna powinna mieć dwie cechy…). Kiedyś przeczytałam, iż to nie tylko ubranie, ale cała idea. Coś w tym chyba jest, bo przecież każda kobieta znajdzie dla siebie idealną małą czarną, ale prawie każda stworzy dzięki niej wyjątkową i elegancką wersję siebie.
Ta pierwsza (z początku XX wieku), powszechnie znana, mała czarna sukienka uszyta została na bazie koszuli i zachwycała prostotą fasonu. Sprawiała, że biust nie był wyeksponowany, była pozbawiona talii, zakrywała kolana, miała długie i wąskie rękawy. Jej krój odbiegał od modnych wówczas damskich kreacji. Ponoć Vogue nazwał ją "FORDem" damskiej garderoby, gdyż była tak szeroko dostępna i to w jednym czarnym kolorze. A wspominany czarny kolor był również przełomowy w ówczesnych czasach, gdyż był dotąd zarezerwowany na czas żałoby i dla niższych sfer: służby, czy obsługi sklepów. Współczesna mała czarna rzadko przypomina swój pierwowzór, posiada jednocześnie wiele różnorodnych wersji, ale zawsze kojarzona jest z elegancją i ponadczasowością. Czasem bywa niezwykle prosta, innym razem prowokująca i uwodzicielska.
Wielką promotorką małej czarnej była naturalnie Coco Chanel. Ona też spopularyzowała to proste jej określenie. Czarne sukienki kobiety nosiły już wcześniej, ale to dopiero Madame Chanel uczyniła z nich prawdziwy i powszechny przedmiot zainteresowania oraz opisywanego pożądania. Podobno, gdy Paul Poiret (jeden z pierwszych znanych projektantów, konkurent Chanel) spotkawszy Coco w małej czarnej zapytał z przekąsem: Madame po kim nosi Pani żałobę?, ona odpowiedziała: po Panu monsieur. Ot, cała Coco... (link prowadzi do ciekawego filmiku z oficjalnej strony Chanel).
Mała czarna jest idealna, gdy nie wiemy jak powinnyśmy się ubrać. Bo kiedy mała czarna sukienka jest taka, jak być powinna, nic innego nie jest w stanie jej zastąpić [Wallis Simpson, księżna Windsoru]. Gdy obawiamy się, że będziemy nazbyt eleganckie (overdressed), bądź niewystarczająco (underdressed) mała czarna najprawdopodobniej się obroni, szczególnie gdy zadbamy o stosowne dodatki. To sukienka, która króluje przez cały rok, pasuje na różnorodne okazje. Służy jako sukienka koktajlowa (co nieco więcej we wpisie.: Damsko-męski ubiór wyjściowy), czasem wieczorowa (np. z okazałą biżuterią i szalem na ramionach), jest wreszcie znakomita na spotkanie biznesowe (np. w wersji z żakietem).
A JAK ZNALEŹĆ IDEALNĄ LBD (little black dress/małą czarną)?
- W odpowiednim rozmiarze, szczególnie nie za obcisłą – wówczas straci styl i klasę.
- Unikając nazbyt błyszczącej tkaniny, gdyż nie będzie uniwersalna.
- Stawiając na prostotę, bo prostota to szyk. Niezbyt skomplikowaną małą czarną łatwiej urozmaicić dodatkami.
- Dbając o jej idealną długość (+/- 5 cm poniżej/ponad kolana/o). Warto zatem wypróbować ją w różnych pozycjach: siedzącej, stojącej i może tańczącej?
- Wybierając wersję z krótkim, nawet niewielkim rękawem, co uczyni ją bardziej utylitarną.
- Wyznając zasadę jakość a nie ilość. Bo idealna „mała czarna” ma nam długo posłużyć.
Mała czarna jest więc idealna, no może prawie. W końcu nawet jej twórczyni znalazła jakieś „ale” mówiąc, że kobieta jest zawsze zbyt wystrojona i niedostatecznie elegancka. Abstrahując od tych słów boskiej Mademoiselle pamiętajmy, że bez niej nie miałybyśmy nie tylko małej czarnej, ale także perfum No 5, tweedowego kostiumu ze spodniami, żakietu bez kołnierza z lamówką w kontrastującym kolorze, kremowych czółenek z czarnymi noskami, pikowanej torebki na łańcuszku (słynnej 2.55 nazwanej tak od daty powstania w lutym 1955 roku), czy mody na sztuczną biżuterię. To Coco skróciła sukienki dając kobietom odetchnąć bez gorsetów i ofiarowała wygodę – co dziś może wydawać się bez znaczenia.
Tak czy owak wierzę, że każda z nas kocha swoją „małą czarną” (albo „małe czarne”). W galerii poniżej kilka przykładów.
PS. Muszę wyznać, że nieco się pomyliłam – mała czarna nie będzie uniwersalna w jednym przypadku. Gdybyście zostały zaproszone kiedykolwiek na spotkanie z Jej Wysokością Królową Angielską winnyście zapomnieć o little black dress. Etykieta dworska rezerwuje ją bowiem na czas żałoby.
Ostatnio dodane komentarze