Gdzie się podział szyk i co na to Panowie Kandydaci?
Potencjalnej Pani Prezydent już co nieco miejsca poświęciłam (inni znacznie więcej), natomiast po niedawnej prezydenckiej debacie nie sposób pominąć potencjalnych Panów Prezydentów. Być może „szyk” nie do końca pasuje do opisywania mężczyzn, ale w moim odczuciu także płeć męska może prezentować się szykownie, ale czy potrafi…
W artykule poświęconym potencjalnej Pani Prezydent (szerzej: GDZIE SIĘ PODZIAŁ SZYK I CO NA TO PANI PREZYDENT?) postawiłam kluczowe pytanie – czy szyku i stylu można się nauczyć, czy też trzeba go niejako odziedziczyć w genach i się z nim zwyczajnie urodzić? Pytanie dotyczyło niejako płci pięknej, ale czy nie powinno uwzględniać także płci przeciwnej – tej ponoć „brzydszej”? Odpowiem jednoznacznie i zdecydowanie – o, tak! Mężczyźni, tak jak kobiety, „wyglądają”, zajmują się swym wizerunkiem i mają swoje wzorce szyku i stylu. Chociażby, poszukując na mapie świata klasycznej elegancji w męskim wydaniu niezwykle często trafiamy do Włoch i na Włochów, którzy niezależnie od statusu społecznego, czy wykonywanego zawodu, zazwyczaj znakomicie noszą garnitury i wyjątkowo w nich wyglądają. Żałuję, ponieważ tego samego nie mogę powiedzieć o Polakach, w tym tych, którzy pragną reprezentować nas na arenie międzynarodowej i pełnić rolę Prezydenta RP (to wszystko naturalnie przy całym szacunku do wielu innych ich niezwykłych cech i zalet!).
Telewizyjna debata prezydencka była wydarzeniem, które skłoniło mnie do powyższych niestety smutnych wniosków. Wciąż powiem podtrzymuję, iż od Prezydenta oczekujemy cech takich jak: autorytet, powaga, uczciwość, odpowiedzialność, prawdomówność i doświadczenie, co winno wyrażać się nie tylko w poglądach, sposobie bycia i obycia, ale również wyglądzie (w tym ubiorze). Panią Magdalenę Ogórek już „oszczędzę” (choć uwzględniając strój Pani Magdaleny na pewnym niedawnym pokazie mody trudno jest dotrzymać takie postanowienie) i w związku z tym „pochylę się” nad Panami.
Zakładam, iż wciąż w wyglądzie zewnętrznym kandydata na Prezydenta i samego Prezydenta szukamy klasycznego podejścia, które podkreśli rangę Urzędu, wzbudzi respekt i uznanie. Stąd też prawdopodobnie dla większości z nas zupełnie naturalnym połączeniem staje się: prezydent + garnitur. I już. Bez „fajerwerków”, udziwnień i niesprawdzonych nowości. Klasyka, prostota, idealny krój i dopasowanie stanowią bowiem klucz do sukcesu. Obserwując jednakże 9 kandydatów uczestniczących w debacie (pomijając Panią Magdalenę Ogórek) bardzo trudno jest odnaleźć opisywane przeze mnie podejście do ubioru. Niestety wizerunek kandydatów uczestniczących w debacie po raz kolejny obnażył i potwierdził, iż dysponujemy niewielką wiedzą na temat elegancji w ubiorze, w tym noszeniu garniturów. Pozwolę sobie nawet na zdecydowanie mocniejszą tezę wskazującą, iż to nie tylko niewiedza, ale prawdziwa ignorancja, która absolutnie nie powinna być domeną kandydatów na Urząd Prezydenta RP.
Gdzie zatem podział się szyk i co na to potencjalni Panowie Prezydenci? Generalnie szyku nie było, uleciał gdzieś daleko, z niewielkimi wyjątkami. Czas zatem na małe podsumowanie. Rozpocznę je od stwierdzenia, iż klasyczny i ponadczasowy strój męski to garnitur.
Garnitur to nieformalny strój w nomenklaturze dress code, 2 lub 3-częściowy (spodnie z marynarką lub spodnie z marynarką i kamizelką) wymagający: koszuli, krawata (bądź muchy), stosownego obuwia i innych akcesoriów (pasek/szelki, zegarek, poszetka).
W przypadku uczestników debaty – owszem – większość miała na sobie garnitury, ale garnitur garniturowi nierówny (zainteresowanych odsyłam do starego wpisu: PRZECIĘTNY MĘŻCZYZNA MA 1 LUB 2 oraz CIĄG DALSZY, CZYLI MIARA IDEALNA).
Jako najczęstsze błędy kandydatów wskazać należałoby:
- niepoprawne zapięcie guzików marynarek (dolny guzik zawsze winien pozostać niezapięty),
- zbyt szerokie ramiona marynarek (nie zawsze potrzebne poduszki),
- niedopasowanie marynarek i ich nieestetyczne marszczenie się w trakcie gestykulacji (np. w trakcie wszechobecnej „piramidki”),
- zachwiane proporcje i źle ustawiony punkt ciężkości (guziki marynarki na złej wysokości tułowia),
- odstające z tyłu kołnierza marynarki kołnierzyki koszul,
- niestosowna długość mankietów koszul wystających spod mankietów marynarek (wystawały za bardzo lub były niemal niewidoczne),
- wreszcie źle skomponowana całość ubioru (niedopasowanie kolorystyczne do okazji i pory dnia oraz nieuwzględnienie „potrzeb” sylwetki).
Jednocześnie nie sposób nie zauważyć, iż byli także kandydaci, którzy zrezygnowali z garnituru i wykorzystali strój tzw. smart casual, czyli bez krawata. Niestety skutki były opłakane. Nieelegancki, niepoważny, pozbawiony znamion autorytetu wizerunek, w moim odczuciu, znacząco umniejszał słowa kandydata. Trudno właściwie zrozumieć rezygnację z garnituru w takiej sytuacji, albowiem nawet mężczyźni, którzy nie przepadają na co dzień za garniturem w pewnych sytuacjach rozumieją, iż jest to jedyny i najlepszy wybór. Co więcej, czy to możliwe, aby Prezydent źle czuł się w garniturze?!
Tak, to prawda – nie pierwszy raz jestem wymagająca i krytyczna, ale właśnie dlatego postanowiłam potraktować swoje uwagi i przytyki zbiorowo, w pewnym sensie anonimowo, z zachowaniem poziomu, którego sama od innych bym oczekiwała.
Jednocześnie, aby powiało nieco optymizmem chciałabym zakończyć pewnym pozytywnym akcentem, albowiem jeden z kandydatów urzekł mnie idealnym krojem swojego garnituru i jego niezwykłym (klasycznym!) kolorem. Być może pewne zastrzeżenia mogłyby budzić wybrane przez niego dodatki, ale całość zdecydowanie wyróżniała się na tle pozostałej „bylejakości”. Może dlatego, iż był to ponoć garnitur uszyty specjalnie na tę okazję…
Zdjęcie pochodzi ze strony www.twojruch.eu.
PS. Dla dociekliwych i zainteresowanych pełnia relacja z debaty dostępna jest TUTAJ.
Ostatnio dodane komentarze