Logo

Co Ty wiesz o ambasadorze?

Co Ty wiesz o ambasadorze?

Stephen Mull to imię i nazwisko, które – jak sądzę – znane jest większości z nas. Ten słynący ze swej bezpośredniości amerykański dyplomata pełnił do niedawna funkcję ambasadora USA w Polsce. Był nim przez 3 lata, a jego następcą został Paul Wayne Jones. Kluczowe jest w tym wypadku słowo ambasador…

 

… ponieważ tak naprawdę nie o Stephena Mull’a w dzisiejszym artykule chodzi. Jego osoba stała się jednakże dla mnie inspiracją do zastanowienia się nad tym na ile mamy świadomość co to znaczy być, a dokładniej zostać ambasadorem, i jak się to odbywa. To dosyć wyjątkowa, z pewnością mało popularna wiedza, aczkolwiek pewne podstawy warto znać. Dziś zatem co nieco ze świata dyplomacji i protokołu dyplomatycznego, który nią rządzi.

 

Rozpocznijmy od tego, że ambasador jest przedstawicielem obcego państwa w drugim państwie (państwie przyjmującym), który kieruje tzw. przedstawicielstwem dyplomatycznym, a dokładniej ambasadą, czyli najbardziej popularnym miejscem służącym do utrzymywania relacji z innymi państwami. I naturalnie nie zawsze było tak, że taki reprezentant nazywany był właśnie ambasadorem, a także dopiero z czasem, na przestrzeni dziejów zaczęły funkcjonować stałe misje dyplomatyczne. To co, w moim odczuciu, stanowi szczególnie ważną informację w tym zakresie to pewna data, której uczymy się wprawdzie na lekcjach historii, ale prawdopodobnie nie zawsze o niej pamiętamy. Mianowicie chodzi o rok 1815, kiedy to odbył się jeden z najsłynniejszych kongresów międzynarodowych  - Kongres wiedeński – nazywany „tańczącym”. Jego zasługa dla dyplomacji jest niemała, albowiem to właśnie jego postanowienia przyczyniły się do ujednolicenia tytułów i rang wśród przedstawicieli dyplomatycznych. Wówczas pojawiły się niniejsze 3 rangi:

  1. AMBASADOROWIE NAZDWYCZAJNI I PEŁNOMOCNI, LEGACI ALBO NUNCJUSZE
  2. POSŁOWIE NAZDWYCZAJNI, MINISTROWIE PEŁNOMOCNI LUB INNI PEŁNOMOCNICY AKREDYTOWANI PRZY SUWERENACH
  3. CHARGÉ D’AFFAIRES AKREDYTOWANI PRZY MINISTRACH SPRAW ZAGRANICZNYCH

 

Nazewnictwo nie było w tym wypadku przypadkowe również w zakresie uzupełniających nazwy samych rang przymiotników. „Nadzwyczajny” oznaczał bowiem, iż jest to reprezentant głowy państwa. „Pełnomocny” z kolei dawał upoważnienie do rozmów i negocjacji w imieniu głowy państwa w państwie przyjmującym. Warto zauważyć, iż powyższe tytuły obowiązują do dzisiaj (zostały potwierdzone współczesną – 1961 r. – konwencją regulującą stosunki dyplomatyczne). Warto zwrócić też uwagę, iż ranga „nuncjusza” jest pewnym wyróżnieniem, ponieważ przynależy on jedynie przedstawicielowi Stolicy Apostolskiej w państwie przyjmującym. Samo takie przedstawicielstwo nazywane jest nuncjaturą apostolską.

 

A teraz „weźmy na tapetę” Polskę i zastanówmy się jak dochodzi do tego, że ktoś staje się ambasadorem Rzeczpospolitej Polskiej za granicą oraz odwrotnie przedstawiciele obcego państwa zostają ich reprezentantamiw Polsce.

 

Generalnie powoływanie i odwoływanie ambasadorów jest rolą głowy państwa, czyli na polskim gruncie prezydenta. Dodatkowo dzieje się to na wniosek Ministra Spraw Zagranicznych, który najpierw akceptuje Rada Ministrów. Jednocześnie ma miejsce swego rodzaju „rozmowa kwalifikacyjna” prowadzona przez Komisję Spraw Zagranicznych Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej. Wprawdzie opinia Komisji nie ma charakteru wiążącego, ale tak czy owak widać, że procedura powołania ambasadora nie jest realizowana „od ręki”.

 

Ponadto przed „wysłaniem” swojego przedstawiciela państwo musi upewnić się, że kraj przyjmujący nie będzie miał nic przeciwko wybranej osobie. W tym celu stosuje się tzw. agrément, innymi słowy pozwolenie, które trafia za pośrednictwem ambasady państwa wysyłającego do jej odpowiednika w państwie przyjmującym (co ważne – drogą poufną). Wówczas piastujący funkcję ambasador kieruje do dyrektora Protokołu Dyplomatycznego prośbę o pozwolenie dla swojego następcy prezentując kluczowe informacje na jego temat. Agrément stanowi warunek konieczny do powołania danego kandydata na ambasadora.

 

A to jeszcze nie koniec. Aby potencjalny ambasador został faktycznym przedstawicielem dyplomatycznym niezbędna jest jeszcze akredytacja, która odbywa się poprzez wręczenie tzw. listów uwierzytelniających szefowi państwa przyjmującego przez głowę państwa wysyłającego. Listy te są wyjątkowe nie tylko z powodu swojej roli, ale także formy – dosyć nietypowej, szczególnie współcześnie. Są one bowiem przygotowywane z wykorzystaniem kaligrafii i mają niemal artystyczny charakter.

 

Do momentu akredytacji funkcję ambasadora pełni poprzednik nowego reprezentanta i co istotne niedopuszczalne jest, aby w tym samym czasie w państwie przyjmującym przebywało 2 ambasadorów danego państwa jednocześnie. W czasie przerwy pomiędzy wyjazdem poprzedniego przedstawiciela, a przyjazdem nowego zwyczajowo zastępstwo pełni chargé d’affaires.  

 

Samo złożenie listów uwierzytelniających też nie dzieje się – ot tak – zwyczajnie. Jest to prawdziwa ceremonia ze specjalną oprawą protokolarną organizowana zazwyczaj dla kliku ambasadorów równocześnie (po przyszłego ambasadora wysyłana jest np. limuzyna). W Polsce jest to zwyczajowo 3-5 osób, a o kolejności ich przyjmowania przez Prezydenta RP decyduje kolejność w jakiej przybyli na placówkę, co następnie generuje precedencję (szerzej: Nawet Microsoft Word nie zna słowa PRECEDENCJA) szefów wszystkich misji dyplomatycznych w Polsce. Kluczowe jest to, iż złożenie listów uwierzytelniających oznacza formalnie rozpoczęcie misji dyplomatycznej w danym państwie przyjmującym.

 

Na zakończenie warto zastanowić się nad tym, kto zostaje ambasadorem? Otóż wiele państw ukształtowało sobie własną praktykę dobierania stosownych kandydatów. Są oni mniej lub bardziej powiązani ze światem bieżącej polityki, bądź też są dyplomatami „z krwi i kości”, a więc wykonują niejako zawód, do którego się przygotowywali. W Polsce funkcjonuje właśnie taki mieszany model, gdyż ambasadorami zostają osoby zarówno powiązane politycznie, jak i zawodowi dyplomaci. Co ciekawe, dana osoba może być ambasadorem w kilku państwach jednocześnie – pozowała na to wspomniana konwencja wiedeńska z 1961 r.

 

 

A na podsumowanie pewien intrygujący cytat o ambasadorach pochodzący jeszcze z XVII wieku: Ambasador to uczciwy człowiek, wysłany za granicę, by kłamać dla dobra swojego kraju, Henry Wotton.

 

Podobne wpisy

Panie Prezydencie…

Panie Prezydencie…

Na początek muszę zdementować potencjalne plotki – goodmanners.pl pozostaje neutralny politycznie i w świat polityki nie zamierza wkraczać. Ale skoro wybory prezydenckie tuż tuż (bo 10 maja br.) trudno przejść zupełnie obok tego wydarzenia, a szczególnie kwestii prezydentury, gdyż w istotnym stopniu dotyczy ona dobrych manier…
Więcej...

Ostatnio dodane komentarze