Logo

Nie nazbyt częsty wyraz uznania

Nie nazbyt częsty wyraz uznania

 

Jesteś w pracy. Szef zleca ci wykonanie konkretnego zadania. Jednocześnie kolega zza biurka prosi o pomoc w służbowych obowiązkach. Asertywność nie jest twoją mocną stroną, więc nie odmawiasz. „Spinasz” się, mobilizujesz i wykonujesz przed czasem polecenie szefa, a na dodatek  wspierasz współpracownika, który dzięki tobie dostaje premię. Na zwyczajne ludzkie „dziękuję” nie liczysz, nie marząc już o wyrazach „uznania”…

 

 

Właśnie... dlaczego coraz rzadziej (niezwykle rzadko) czujemy się doceniani? Na przykład w pracy i naturalnie nie tylko finansowo – takie gratyfikacje bowiem „w przyrodzie występują”. Zwierzchników raczej tylko wyjątkowo stać na to, by pochwalić nas za dobrze wykonane zadanie, czy wzorcową postawę w danej sytuacji. Prywatnie też nie jest za „różowo” – wśród znajomych, kolegów, przyjaciół słowo „uznanie” zdecydowanie nie ma powszechnego charakteru. A przecież w tym drugim przypadku chodziłoby o zwyczajne „dziękuję”. Niezwykle proste, ale magiczne (małe dzieci uczone są, że wspomniane „dziękuję” to magiczne słowo – obok „proszę” i „przepraszam”).

 

Taki „zamierający” obyczaj okazywania uznania drugiemu człowiekowi stał się dla mnie punktem wyjścia do dzisiejszego artykułu. Zaczęłam zastanawiać się dlaczego tak ciężko przechodzi na przez gardło zupełnie naturalne i niemal odruchowe „dziękuję”. Co więcej, co stanowi przyczynę naszych trudności w wyrażaniu pozytywnych emocji i ich werbalizowaniu w stosunku do osób, które nam pomogły, wykonały coś na wysokim poziomie, czy też mają wyjątkowe umiejętności/wiedzę.

 

Sięgając do słownika języka polskiego i poszukując znaczenie słowa „uznanie” doszukamy się następujących synonimów: szacunek, poważanie, podziw. Szczególnie dwa pierwsze określenia są istotą dobrych manier i atrybutem człowieka dobrze wychowanego. Taki właśnie człowiek nie powinien mieć żadnych problemów z okazywaniem uznania innym w sytuacjach tego wymagających, choć bardziej właściwie zabrzmi -w sytuacjach, które wedle jego oceny na to zasługują. Winien to być jak najbardziej naturalny, wręcz automatyczny sposób działania. To przecież taki miły gest, który nie tylko świadczy o naszej ogładzie i znajomości zasad etykiety, ale może też się nam „opłacić” (dosłownie!).

 

Już niejednokrotnie cytowałam niezwykłe słowa Emily Post: sympatyczne i przyjazne wrażenie to nie tylko dobre maniery, lecz również dobry interes. Uzupełniając je jedną z najbardziej znanych norm obowiązujących „wśród ludzi” – zasadą wzajemności – można dojść do wniosku, że warto korzystać z ofiarowywania wyrazów uznania, albowiem mogą przynieść nam określone korzyści (jeżeli argument dotyczących samych dobrych manier wystraczający nie będzie). Pamiętajmy bowiem, iż zasada wzajemności niejako wymaga, aby zrewanżować się za to, co od kogoś otrzymujemy. Proste – miłe słowo wraca do nas jako miłe słowo, wyrazy uznania w stosunku do drugiej osoby pozwalają oczekiwać tego samego z drugiej strony.

 

Zasada wzajemności (warto poczytać więcej – R. Cialidini) kreując swego rodzaju poczucie zobowiązania pozwala na budowanie stałych i korzystnych relacji. Czyż szans na odwdzięczenie się otoczeniu nie mamy niemal w każdej sytuacji, w której występuje jakakolwiek interakcja między nami a innymi ludźmi? Zwróćmy uwagę na kluczową kwestię – gdy tylko w naszym otoczeniu pojawia się druga osoba, wówczas mamy do czynienia z etykietą (znowu według Emily Post), zatem żadnym nadużyciem nie będzie wskazanie na zasadę wzajemności jako regułę będącą trzonem dobrego wychowania.

 

Warto jednakże uzmysłowić sobie, iż reguła wzajemności musi być traktowana wyłącznie w ujęciu pozytywnym – dobro odwzajemnia dobro. Zło nie może zostać odwzajemnione. Człowiek pełen kultury osobistej nie zwraca innym uwagi na ich błędy, czy też brak dobrego wychowania. Co więcej, nawet w sytuacjach niekoniecznie „przepełnionych” grzecznością własne nerwy trzyma na wodzy i emanuje właściwą postawą. Nieco banalne, aczkolwiek jest to punkt wyjścia do naszych oczekiwań w stosunku do innych ludzi… wykonajmy najpierw pracę ze swojej strony – nad sobą – a dopiero potem oczekujmy od innych pochwał i wyrazów uznania…

 

 

 

PS. Myślę, że warto zastanowić się kiedy ostatnio słyszeliśmy od kogoś wyrazy uznania – za pracę, za pomoc, cokolwiek. Jednocześnie kiedy sami obdarowaliśmy kogoś takim „podarunkiem”?

Ja otrzymałam go całkiem niedawno w sytuacji typowo biznesowej. Korzyść finansowa, to korzyść finansowa, ale wzmocniona tak miłym akcentem się mocno zwielokrotnia.

 

 

 

 

 

Fot. na stronie głównej: www.gratisography.com

 

 

Podobne wpisy

PO CO NAM KONWENANS TOWARZYSKI?

PO CO NAM KONWENANS TOWARZYSKI?

Konwenans może wydawać się współcześnie nieco anachroniczny, nie bardzo pasując do dzisiejszego tempa życia i szybko zmieniającej się rzeczywistości. Zasady zdają się nas coraz częściej „uwierać” i przeszkadzać w codziennym życiu… Ale czy właśnie dlatego konwenans nie jest nam jeszcze bardziej potrzebny?
Więcej...

JAK BYĆ WDZIĘCZNYM?

JAK BYĆ WDZIĘCZNYM?

Żyjemy obecnie w bardzo zdemokratyzowanym świecie, poza nielicznymi społecznościami – nie ma znaczących podziałów na ludzi bardziej i mniej wykształconych, lepiej i grzej urodzonych itd. Wszyscy mamy te same prawa i korzystamy wspólnie z tych samych terytoriów. Te epokowe zmiany (…) sporo nam ułatwiły… (R. Mazurowska, T. Sobierajski, O sztuce bycia z innymi. Dobre maniery na nowy wiek).
Więcej...

Ostatnio dodane komentarze